12.09,

Wczorajszy dzień nie należałby do ciekawych, gdyby nie nagła awaria prądu ok. godziny 19:30. Światło zgasło na całym osiedlu i jakby tego było mało, zabrakło go, kiedy było mi najbardziej potrzebne! Chyba godzinę męczyłam się w tym mroku, siedząc przy świetle latarki. Dobrze, że miałam ją pod ręką, bo w innym wypadku musiałabym siedzieć przy świeczkach. Normalnie cofnięcie się w czasie. Najgorsze było to, że o 20:00 zaczął się "Taniec z Gwiazdami", a wiadomo, jako fanka Szpaka musiałam to obejrzeć, a przynajmniej występ z jego udziałem. Szczęśliwie mi się to udało, chociaż był to tylko krótki występ grupowy.

Ze względu na to, że wiedziałam, że nie pójdę do szkoły, siedziałam do późna oglądając kolejny program
o 11 września 2001 roku. Nie wiem, jak ludzie mogli wpaść na taki chory pomysł. Nie rozumiem okrucieństwa.. Chciałabym, aby na świecie wreszcie zapanował pokój.

W nocy nie mogłam spać. Czułam się fatalnie. Nie dosyć, że do mojego kataru doszedł kaszel, to jeszcze czułam ból w sercu, jakieś przeczucie, tak jakby stało się coś złego. Uczucie, jakbym miała zaraz umrzeć, okropieństwo.

Dzisiaj nie poszłam do szkoły. Z jednej strony się cieszę, z drugiej nie. Wiem, że nie dałabym sobie rady w takim stanie. Szczególnie, że tam, z nieznanych mi powodów, wszystko się nasila. Jeszcze to ryzykowanie, że kogoś zarażę, albo będę chora jeszcze bardziej. Znając życie, jutro rodzice mnie już tam wyślą, chociaż ja wiem, jak to się skończy. Cóż, nie bardzo potrafię prosić ich o zostanie w domu, wczoraj z trudem mi to wyszło. Sama nie wiem co robić w domu, nudzę się, kurcze no. Chyba nadrobię zaległości z anime.. Albo może coś przeczytam?